Książka Nie mam się w co ubrać Karolina Gliniecka - Charlize Mystery - moja opinia - recenzja
Jeśli śledzicie trochę „internety” i blogosferę modową, to zapewne słyszeliście o tej książce - bo wielokrotnie wylano na nią „wiadro pomyji”. Autorce dostało się przede wszystkim za to, że jest blogerką modową - ale czy tylko za to?- zapraszam do zapoznania się z moją opinią.
Najpierw napiszę Wam jeszcze jak ta książka trafiła w moje ręce. Początkowo zamierzałam ją sobie sama kupić, ale miałam pewne wątpliwości, czy warto na nią wydać pieniądze. W końcu napisałam o niej jako propozycję w moim „liście” do Mikołaja i znalazłam ją pod choinką.
Książka Charlize Mystery nie jest typowym poradnikiem sylwetkowym, gdzie rozdział po rozdziale są omawiane poszczególne sylwetki. Na owe omówienie jest poświęcony jeden krótki rozdział, który tak naprawdę zawiera wszystkie niezbędne informacje „w pigułce”- podoba mi się to rozwiązanie, choć spotkałam się z opiniami, ze za mało miejsca w książce jest poświęcone owym sylwetkom - wszystko zależy od tego, czego kto oczekuje po tej książce.
To, co najbardziej podoba mi się w tej książce to to, że przy omawianiu poszczególnych części garderoby Karolina opisuje historię danej rzeczy, np. nie wiedziałam, że dodatkowy karczek przy trenczu powstał dlatego, że trencz był okryciem wojskowym, a żołnierze w tym miejscu opierali broń, miał chronić trencz przed przetarciem w tym miejscu. Są to fajne ciekawostki z historii mody, które warto znać.
Kolejna rzecz, która mi się podoba to propozycje stylizacji. Przykładowo - mamy opisaną spódnicę ołówkową i mamy przykłady stylizacji z taką spódnicą na różne okazje - często bardzo inspirujące.
Żeby nie było tak kolorowo czas na mniej przyjemne rzeczy. Książka jest strasznie niedopracowana, nie mówię już nawet o błędach merytorycznych. Czytałam gdzieś, że błędnie są opisane, czy też nazwane materiały i tkaniny w rozdziale, który ich dotyczy, ale w książce można natrafić na literówki - ja czytałam tę książkę prawie dwa tygodnie z tzw. „doskoku” (wiem, że to strasznie długo, ale co zrobić…) i znalazłam wiele błędów - to co by było, gdybym czytała tą książkę w większym skupieniu z nastawieniem na wyłapanie błędów, aż strach pomyśleć…
Poniżej kilka błędów, które wyhaczyłam całkiem przypadkiem - najczęściej jest to zdjęcie niezgodne z tekstem, bo ta czerwona sukienka z pewnością nie jest tubą - chyba, ze się mylę. A w prezentowanej stylizacji widzimy zupełnie coś innego niż czytamy w opisie.
Podsumowując: Jest mi szkoda tej książki - może dziwnie to brzmi, ale tak właśnie jest, bo z pewnością Karolina włożyła w nią bardzo dużo pracy, ale nie zadbała o jej wykończenie. Tak jak pisałam wcześniej - bardzo podobają mi się notki odnoszące się do historii powstania poszczególnych ubrań, a także propozycje stylizacji na różne okazje. Jednak jestem bardzo rozczarowana tym, że książka jest niedopracowana - to trochę brak szacunku dla czytelnika, bo przecież ktoś tą książkę sprawdzał, z pewnością również sama autorka - dla mnie takie błędy ze złymi opisami i zamienionymi zdjęciami są nie do przyjęcia. Nie potrafię jednoznacznie ocenić tej książki, bo ogólnie przyznałabym jej 5 pkt na 5, ale za to niedopracowanie i tym samym trochę brak szacunku dla czytelnika dałabym 2-…
Czytaliście? Jak oceniacie? Jakie wrażenie robi na Was ta książka?
Słowa kluczowe: książka Charlize Mystery opinia blog, książka na prezent dla koleżanki przyjaciółki siostry, Nie mam się w co ubrać Karolina Gliniecka recenzja blog , książka dla fanów mody, pomysł na prezent dla kobiety, recenzje książek blog, Marcelka Fashion and Lifestyle blog lifestylowy, książka blogerki, blogerki piszą książki, poradnik modowy napisany przez blogerkę modową blog, książka dla modoholiczki,
Przyznam, że ja o tej książce nie słyszałam ;p.
OdpowiedzUsuń:P
UsuńSłyszałam, ale nie czytałam, natomiast takie wpadki tak jak piszesz, są nie do przyjęcia!
OdpowiedzUsuńteż tak uważam - to nie powinno się zdarzyć...
UsuńAle świetna, coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńto koniecznie poszukaj w empiku :)
UsuńMasakra jakaś. Nie śledzę tych topowych blogerek więc nie wiedziałam nawet, że wydała taką książkę. Propozycje stylizacji to fajna sprawa ale... takie błędy?! O mało z krzesła nie spadłam. Te opisy z ołówkową spódnicą są po prostu zamienione, okey. Ale generalnie trzeba patrzeć coś się pisze i gdy mówi się o balerinach to pokazać baleriny a nie botki :/
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo przeczulona na tym punkcie i choć i w wielu książkach zdarzają się literówki, to jednak są mniej zauważalne, gdzieś tam w ogólnym tekście a nie w kilku wypunktowanych zdaniach, które przyciągają wzrok i łatwo ten błąd znaleźć. Sama będę wydawać książkę w ty roku i nie wyobrażam sobie nie dać komuś uważnemu do przeczytania najpierw czy nie ma byków ;)
mnie też strasznie drażniły te błędy i bardzo rzucały się w oczy, przez co źle się czytało tą książkę...
Usuńdokładnie - literówki się zdarzają i mogą się zdarzyć, ale takie błędy, to masakra...
Nie czytałam lecz słyszalam. Może kiedyś ją zakupię kto wie!
OdpowiedzUsuńmoże będzie na promocji :)
UsuńTakie błędy są niedopuszczalne:) Świadczą o autorce, niestety niezbyt dobrze:)
OdpowiedzUsuńno niestety masz rację - nie zbyt dobrze...
UsuńNie czytałam, nie słyszałam. Z tą historią ciekawy pomysł, ale błędy... Komuś ewidentnie się spieszyło, żeby ją wydać, i nie poświęcił wystarczająco dużo czasu na korektę.
OdpowiedzUsuńdokładnie - chyba pośpiech zrobił swoje, bo jeśli było dużo czasu - to jeszcze gorzej...
UsuńNo właśnie szkoda, że taka niedopracowana!
OdpowiedzUsuńno szkoda...
UsuńSłyszałam o tej książce i sama się zastanawiałam nad zakupem , ale po Twojej recenzji chyba odpuszczę :)Zdziwiło mnie to , że są w niej takie gafy .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sylwetta