Po szpitalu - jesteśmy już w domu
Jesteśmy już w domu - dziękuję za wszystkie słowa wsparcia - były mi potrzebne...
W szpitalu byłyśmy prawie 9 dób, było ciężko, na szczęście Łucja szpital zniosła w miarę dobrze, najgorsze zarówno dla niej, jak i dla mnie były zmiany wenflonu :(
Tak, jak pisałam wcześniej - mała miała zapalenie oskrzeli, choć osłuchowo wszystko wskazywało na zapalenie płuc, po trzech dobach w szpitalu zmniejszyli jej leki i poczuła się gorzej, kolejna próba zmniejszenia leków odbyła się wczoraj, a dzisiaj już nas wypisali do domu.
Strach matki o dziecko to chyba coś najgorszego co może się przydarzyć i nie życzę tego nikomu - to coś strasznego.
W szpitalu na salę czekaliśmy prawie 6 godzin, mała między czasie dostała zastrzyki, kroplówki i miała prześwietlenie i już późnym wieczorem widziałam, że na szczęście nie ma zmian w płucach, choć kolejnego dnia lekarz powiedział mi, że nie ma się co cieszyć, bo osłuchowo słychać inaczej...
Co do warunków w szpitalu - pierwszy raz byłam na oddziale dziecięcym, nigdy wcześniej się nie interesowałam jak to jest... Spałyśmy z Łucją w jednym łóżku - nie było to łatwe, bo nie jestem nauczona do spania z małą, bo w domu śpi ona w swoim łóżeczku, ale to i tak była najlepsza opcja, bo gdyby mała spała w łóżeczku, to na mnie by czekało krzesło. Słyszałam, że w niektórych szpitalach nie można spać z dzieckiem. Ogólnie przy takim maleństwie super by było, gdyby mała mogła spać w łóżeczku, a ja w łóżku, ale niestety - nie ma tak dobrze.
Co mi się nie podobało - w szpitalu jest pokój kąpielowy dla takich maleństw, ale nie ma w nim wody, bo coś jest popsute... pokój socjalny z lodówką i mikrofalą znajduje się przed oddziałem, z małym dzieckiem, jest trochę problem żeby iść tam sobie coś zjeść...
Poza tym pielęgniarki bardzo w porządku, zresztą jestem zdania, że jeśli my jesteśmy dla kogoś serdeczni, to w zamian otrzymujemy to samo... Miały podejście do małej, starały się ją zagadywać przy zastrzykach, poza tym odpowiadały na każde pytanie i pomagały - powiem szczerze, że trochę bałam się, że będzie inaczej...
Ogólnie pobyt w szpitalu był dla mnie ciężki i bardzo się umęczyłam, ale dzięki wsparciu najbliższych i ich pomocy, bez której byłoby jeszcze gorzej - dałyśmy radę.
Łucja skończyła dzisiaj 6 miesięcy - na szczęście już w domu....
Ps - chciałam jeszcze raz Wam podziękować za słowa wsparcia pod poprzednim wpisem, ale przy okazji chciałam wspomnieć, że dwa komentarze mnie zdenerwowały, jeden : "fajny blog fajny post twój blog jest bardzo pozytywny zapraszam do mnie" i drugi : "Super zdjęcia, chętnie opublikujemy Twojego Bloga w naszym katalogu" - brak słów...
Ps - chciałam jeszcze raz Wam podziękować za słowa wsparcia pod poprzednim wpisem, ale przy okazji chciałam wspomnieć, że dwa komentarze mnie zdenerwowały, jeden : "fajny blog fajny post twój blog jest bardzo pozytywny zapraszam do mnie" i drugi : "Super zdjęcia, chętnie opublikujemy Twojego Bloga w naszym katalogu" - brak słów...
dobrze,że już jesteście w domku!
OdpowiedzUsuńszpital z dzieckiem to jest okropieństwo
oj tak - było ciężko, cieszę się, że dałyśmy radę i mamy to za sobą i mam nadzieję, że już tam nie wrócimy...
UsuńO jak to dobrze, że jesteście już w domu. Pobyt w szpitalu z dzieckiem jest naprawdę ciężkim przeżyciem.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę. Trzymajcie się.
ps. u mnie spamuje blogerka od "fajny blog fajny post twój blog jest bardzo pozytywny zapraszam do mnie" - potrafi pod np. 10 różnymi postami zostawić identyczny komentarz jeden po drugim - ja ich nie publikuję - pisałam do niej o zaprzestanie spamu, ale bezskutecznie, tak co kilka dni mam "atak" wpisów identycznej treści z typu "fajny blog, zapraszam do mnie" pod wieloma moimi wpisami. Mam wrażenie, że ona ma jakieś problemy psychiczne...
:*
UsuńPS - to pewno ta sama co u mnie, do tej pory to ignorowałam, ale wkurzyły mnie te komentarze, bo pojawiły się pod postem z tytułem, że jesteśmy w szpitalu...
Jak to dobrze,że jesteście już w domu! Z doświadczenia swojego i znajomych mam wiem,że choroba dzieciątka pobyt w szpitalu to niełatwy czas...mam jednak nadzieję,że teraz Łucji dopisze tylko zdrówko :) pozdrawiam,Marysiu;trzymajcie się cieplutko :*
OdpowiedzUsuńniełatwy, bez wsparcia i pomocy najbliższych, którzy przychodzili mi pomagać chyba bym nie dała rady...
Usuńpozdrawiam :**
Wiem,co przeżywałaś,bo niestety też przeżyłam szpital z synkiem.. i to nie raz :(
OdpowiedzUsuńNa szczęście o dziwo dobrze przechodził zastrzyki,pobieranie krwi-nie płakał,uśmiechał się do pielęgniarek-tak miał od urodzenia..
Teraz pewnie już będzie lepiej,jeszcze więcej zdrówka dla małej :)
U mnie w szpitalu np są łóżeczka dla dziecka,a dla mamy łóżko. Mały jest nauczony spać w łóżeczku,wiec problemu nie miałam,mogłam się zdrzemnąć. Obok nas leżała dziewczynka,chyba rok starsza,jej mama do mnie z takim tekstem : "podziwiam Pani synka,moja córka przez całe życie nie przeleżała w łóżeczku tyle,co Pani synek w 1 dzień,bo cały czas braliśmy ją na ręce,bo było nam jej szkoda..."
współczuję...
Usuńmała też zniosła szpital lepiej niż ja... miała ksywę palma, bo ma malutką kitkę na czubku głowy ;) śmiać też się śmiała do wszystkich, pierwsze zastrzyki znosiła dobrze, ale po kolejnych zmianach wenflonu było coraz gorzej, najgorzej, gdy założyli jej na stopie - płakała strasznie przy każdym zastrzyku :(
No właśnie - u mnie w szpitalu nie było takiej możliwości, niestety - bo chętnie bym położyła małą w tym łóżeczku, ale ono czekało na innych pacjentów. Łucja przez pobyt w szpitalu znów nauczyła się trochę noszenia, choć i tak jak już poczuła się lepiej, to sobie ładnie leżała i się bawiła zabawkami, których miałyśmy ze sobą całą reklamówkę ;)
UFFF... w domku najlepiej;
OdpowiedzUsuńdobrze, że to "tylko" zapalenie oskrzeli;
taka malutka kruszynka... - dużo zdrówka na PÓŁ ROCZKU :)
Pozdrawiam Marysiu :***
Kaśka
oj tak w domku najlepiej - od razu dzisiaj obie spałyśmy lepiej, chociaż już w szpitalu mała popłakiwała przez sen i dzisiaj też, ale mam nadzieję, że jej to minie :(
Usuństrasznie się bałam, że przejdzie na płuca - bo w szpitalu większość dzieci właśnie z płucami tam leżało... i to takie maleństwa nawet po kilka tygodni...
pozdrawiam :***
Kochana wiem co przechodzisz . Mój synek jak skończył 3 tygodnie zdiagnozowano u niego urosepse. Leżałam z nim w szpitalu przez 10 dni ledwo co wyszłam po porodzie do domu to zaraz znowu musiałam jechać do szpitala byłam wymęczona jeszcze w połogu . Dodatkowo musiałam patrzeć na jego cierpienie i łzy same cisły się do oczu . Płacz , lament i obawa żeby wszystko było dobrze bo to takie maleństwo. Na szczęście mały dobrze zniósł antybiotyki więc wszystko skończyło się dobrze. Nie życzę takich przeżyć żadne matce.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się dużo zdrówka.
Pozdrawiam
Sylwetta
dokładnie - choroba maleństwa to wielki strach dla matki i straszne, wręcz traumatyczne przeżycie...
Usuńtak, szpital to okropne doświadczenie, niezależnie od dolegliwości maleństwa, nawet z pozoru błaha choroba spędzona w szpitalu to trauma. Super, że już w domku jesteście i zdrówka małej życzę:)
OdpowiedzUsuńniestety masz rację, to trauma
UsuńDobrze, że już wszystko ok. z Maleństwem! Marysiu, komentarzami nie ma co się przejmować, połowa ludzi nawet nie czyta tylko wchodzą by zostawić link do siebie, mnie to też wkurza, ale cóż,,,
OdpowiedzUsuńAle ten czas szybko leci... Już 0,5 roku?!
OdpowiedzUsuńDokładnie, czas leci nieubłaganie...
Usuńa ja co chwilę odkładam do kartonu za małe ciuszki..
Jeju przykro mi bardzo :( Sama jestem pielęgniarką, ale nieczynna zawodowo przez choroby i operacje. W szpitalu miałam tylko szkolna praktykę i 3 mies pracy na internie, i przyznam ze nie dałabym psychicznie rady patrzeć na tyle cierpień, zwłaszcza dzieci. Zycze jak najwięcej zdrówka i żebyście już nigdy nie musiały być w takim miejscu. :)
OdpowiedzUsuńPielęgniarka to ciężki zawód. Ja też mam nadzieję, że tam nie wrócimy
UsuńW domku :) super!!!
OdpowiedzUsuńNie ma jak w domku, na słowo szpital dostaję gęsiej skórki:(
OdpowiedzUsuńJa też. ..
UsuńCieszę się razem z Wami że wszystko dobrze się skończyło!
OdpowiedzUsuńJak się nie patrzy w domu najlepiej!
OdpowiedzUsuńDobrze ,że już jesteście w domu i Łucja na się lepiej. Mam nadzieję, że to jednak były oskrzela i teraz już tylko będzie zdrowiec. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńKomentarzami spamami nie przejmuj się i zwyczajnie ignoruj.
Pozdrawiam serdecznie :-)
Ja też mam taką nadzieję
Usuńpozdrawiam :*
A byłyście na Krysiewicza?
OdpowiedzUsuńSuper, że jesteście w domku i wszystko jest dobrze. Gratuluję półroczku :)
Nie kochana, ja nie mieszkam w Poznaniu. ..
Usuńbyłyśmy w szpitalu w Kole
Dobrze, że ten szpital macie już za sobą.
OdpowiedzUsuńOj tak
UsuńDobrze, że już wszystko jest ok. Ja ze swoją córcia szpital przerabiałam w sierpniu jak dostała jelitówki, też się bardzo bałam. Też spałam razem z nią na łóżku, z tym, ze to nie był oddział dziecięcy, tylko zakaźny. A w szpitalu mieście obok mojego matki mogą spać tylko na podłodze na macie i to jak zapłacą 30 zł za noc, zdzierstwo w biały dzień...
OdpowiedzUsuńTutaj placiłam 32,50 zł za mój cały pobyt niezależnie od ilości dób.
UsuńW pobliskim szpitalu, w którym rodziłam podobno nie można spać z dzieckiem, jedyna opcja to na krześle przy łóżku
Dobrze, że Łucja już w domu. Taka malutka a już musiała przez szpital przechodzić :(
OdpowiedzUsuńno niestety :(
Usuń